wtorek, 29 listopada 2011

" Stowarzyszenie umarłych poetów"- scenariusz filmu, życia, a na końcu książka

Witam Was bardzo serdecznie!


Poza jednym dość długim postem, moja działalność na blogu ograniczyła się jedynie do komentowania. No cóż... tak to już jest, jak wymyśla się sobie tysiące innych zajęć i trzeba przyznać, przejmuje się na siebie zbyt dużo obowiązków, którym później za wszelką cenę staramy się sprostać. Tak więc dzisiaj, korzystając z tej cudownej bezsennej nocy, postanowiłam kolejny raz coś Wam polecić. Znowu będzie to książka, ale... nie do końca.


Tak, jak napisałam w tytule notki, cała "wypowiedź" będzie dotyczyć książki, a zarazem filmu pt. " Stowarzyszenie umarłych poetów".
Co dziwne powieść powstała na kanwie filmu o tymże tytule, chociaż zazwyczaj dzieje się odwrotnie. 
" Stowarzyszenie umarłych poetów" to opowieść o elitarnej szkole średniej- " Akademii Weltona", w której to pewnego dnia pojawia się nowy nauczyciel języka angielskiego- John Keating( rolę tę zagrał Robin Williams). Mężczyzna znacznie odbiega od typowego, surowego, nieco skostniałego grona pedagogicznego Akademii. Przez swą odmienność boryka się z wieloma problemami. Choć z czasem udaje mu się przekonać grupę uczniów do literatury, to jednocześnie zaostrza konflikty z innymi nauczycielami. Koledzy z pracy nie są mu przychylni. I cóż się dziwić? Skoro uświadomia on swych podopiecznych, że główne wartości szkoły dla najlepszych, a więc: Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość, to zwykły blef, ideały odbiegające od rzeczywistości, w której rządzą despotyczni belfrowie, a sukces zdobywa się za wszelką cenę, po trupach do celu.


Powieść " Stowarzyszenie umarłych poetów" nie jest bogata w ilość stron, jednak cechuje ją bogactwo przekazywanych wartości. Nie umoralnia,lecz uświadamia i wzrusza. Autorka powieści- Nancy Horowitz Kleinbaum w doskonały sposób ulepszyła cudowny scenariusz napisany przez Toma Schulmana( w roku 1990 otrzymał Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny). Dialogi i przeżycia bohaterów " Stowarzyszenia umarłych poetów" stały się wskazówką i przewodnikiem życiowym, a ich życiowe wybory nieświadomie kierują późniejszym postępowaniem wielu czytelników.
Wracając jeszcze do głównego bohatera- Johna Keatinga, wydaje mi się, że powinno być więcej takich nauczycieli, którzy są wyrozumiali wobec uczniów, dają im wolną rękę, pomagają w młodzieńczym buncie, uświadamiając, że nie warto bać się swych wad, lecz wręcz przeciwnie, każdego dnia szukać w sobie pozytywów.
Bo nauczyciel z powołania, to nie ten, który wpaja wyłącznie wiedzę książkową, lecz ten, który oprócz wiedzy fachowej pomaga przyswoić nam mądrość i często trud życia.


Z czystym sumieniem mogę polecić zarówno książkę, jak i film. Jak napisał jeden z internautów: " Ta książka to po prostu styl życia".


Pozdrawiam
Anka12

2 komentarze:

  1. Popieram , takich nauczycieli powinno być więcej, niestety nie wszyscy są tak wyrozumiali :) no cóż miejmy nadzieje ,że będzie przybywało tylko takich nauczycieli, jak to napisałaś z powołania .Interesująca fabuła , sądzę, iż każdy człowiek czytający tą książkę , bądź oglądający ten film może wyciągnąć wartościowe lekcje .Pozdrawiam ;)
    Agnieszka26

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie. Warto to sprawdzić.
    Mimo iż Robin Williams nie należy do grona moich ulubionych aktorów to jednak opowiem wam o pewnym filmie z jego udziałem. Tytuł filmu to "Miedzy piekłem a niebem'. Christy Nielsen pływając po szwajcarskich jeziorach, spotyka Annie. Po kilkunastu latach stają się szczęśliwą rodziną, mają dwoje dzieci. Pewnego dnia dzieci giną w wypadku samochodowym. Annie obarcza się winą za to wydarzenie, podejmuje próbę samobójstwa i niezbędne jest leczenie psychiatryczne. Tematyka filmu jest ciekawa, ale wykonanie już nie do końca. Oczekiwałam czegoś więcej od tego filmu. Za dużo było w nim fantastyki. Jednak było bardzo dużo ciekawych scen. Obejrzyjcie i przekonajcie się sami:)

    Pozdrawiam:)
    Kasia18

    OdpowiedzUsuń